Wiśnie, wiśnie...

Zatrzęsienie wiśni!!!!. Jest ich tyle, że nie wyrabiam z przetwórstwem, cała kuchnia w kropki, dłoni domyć nie mogę :(. Robię dżemy, kompoty, wiśnie kandyzowane, wiśnie w spirytusie (doskonałe do lodów), nalewki. Może jeszcze jakiś przepis nowy znajdę, bo zostało mi trochę do przerobienia tych pracochłonnych owoców. Podobno od przybytku głowa nie boli, ale ręce i nogi to tak :). Słoików, słoiczków wypełnionych mam chyba ze sto :)




Chciałam skomentować pogodę, jest okropna, głowa mnie boli od wczoraj, zimno 15 stopni, zero słońca a fee :(.

Komentarze

  1. i jak zakończyły się perypetie słoiczkowe? zapasy już zrobione ? tak cicho ostatnio u ciebie. Jak kózki? napisz coś :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tam zebrałas wszystkie wiśnie????

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie u Ciebie.
    CZekam na kolejne posty.
    Podrawiam,
    Aga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty